"Mordercze instynkty"
- I jak...? - odezwałam się po dłuższej chwili - Itachi...? - nic nie mogłam poradzić na to, że zaczęło mi się już nudzić! - Ziemia do Ucipy... - poza tym, gronostaj* nie chciał dać mi zmienić pozycji od ponad dwudziestu minut... - MÓWIĘ DO CIEBIE, ŁASICO CHOLERNA!
Widzieliście już może spojrzenie Itachiego, daleko odbiegające od obojętności, mówiące "Zamknij dupę, albo dostaniesz wpierdol"? Nie? Dziwne. Ja go doświadczam odkąd tu jestem. Nie, żeby mi się nie podobało wkurwianie Uchihy, ale momentami jednak odzywa się we mnie instynkt samozachowawczy, krzyczący "Wiej, albo koleś cię zabije, ograbi i na koniec jeszcze zerżnie!". Nie zawsze w tej kolejności, aczkolwiek to szczegół. Jedyny plus tego jest taki, że ja, wielka Sumire, potrafię wyprowadzić Itacza z równowagi. Niebywałe osiągnięcie!
- Czy ty nie potrafisz siedzieć cicho? - warknął, wstając (dotychczas kucał przy mnie) - Za przezwiska odbiorę sobie z nawiązką w czasie treningu. Skończyłem. - oznajmił, odwracając się w stronę, gdzie znajdowały się drzwi do pracowni Sasoriego.
Chyba czekał, aż Skorpion wypełznie ze swojego siedliszcza. Wzruszyłam ramionami, wygodniej rozsiadając się na łóżku, na którym siedziałam. Spojrzałam w prawo, po czym natychmiastowo zapiszczałam i podskoczyłam. Takiego ogromnego pająka to ja jeszcze w życiu nie widziałam! Niestety, machałam sobie akurat wtedy nogami. Efekt był taki, że przywaliłam w czułe miejsce Itachiego. Teraz to nie piszczałam, a krzyczałam. Schowałam się w kącie, pomiędzy łóżkiem a szafą, stojącą obok posłania. Wolałam już kulić się pod pajęczyną z usadowioną na niej kreaturą, niż mieć do czynienia ze zdenerwowanym czarnowłosym. Tak właściwie, to koleś wyciągnął ręce, chcąc mnie prawdopodobnie udusić, ale akurat lalkarz wybył ze swojego gabinetu. Hym. Czasami się przydaje, jak widać.
- Uchiha, ja wiedziałem, że ty masz niezaspokojone żądze seksualne, wszyscy to wiedzą, ale idź się wyżywać na Kisame, nie maltretuj biednego dziecka nieszczęścia. - pokerface Akasuny przy wymawianiu tych słów kompletnie mnie dobił.
I czy on powiedział "dziecka nieszczęścia"?!
Widzieliście już może spojrzenie Itachiego, daleko odbiegające od obojętności, mówiące "Zamknij dupę, albo dostaniesz wpierdol"? Nie? Dziwne. Ja go doświadczam odkąd tu jestem. Nie, żeby mi się nie podobało wkurwianie Uchihy, ale momentami jednak odzywa się we mnie instynkt samozachowawczy, krzyczący "Wiej, albo koleś cię zabije, ograbi i na koniec jeszcze zerżnie!". Nie zawsze w tej kolejności, aczkolwiek to szczegół. Jedyny plus tego jest taki, że ja, wielka Sumire, potrafię wyprowadzić Itacza z równowagi. Niebywałe osiągnięcie!
- Czy ty nie potrafisz siedzieć cicho? - warknął, wstając (dotychczas kucał przy mnie) - Za przezwiska odbiorę sobie z nawiązką w czasie treningu. Skończyłem. - oznajmił, odwracając się w stronę, gdzie znajdowały się drzwi do pracowni Sasoriego.
Chyba czekał, aż Skorpion wypełznie ze swojego siedliszcza. Wzruszyłam ramionami, wygodniej rozsiadając się na łóżku, na którym siedziałam. Spojrzałam w prawo, po czym natychmiastowo zapiszczałam i podskoczyłam. Takiego ogromnego pająka to ja jeszcze w życiu nie widziałam! Niestety, machałam sobie akurat wtedy nogami. Efekt był taki, że przywaliłam w czułe miejsce Itachiego. Teraz to nie piszczałam, a krzyczałam. Schowałam się w kącie, pomiędzy łóżkiem a szafą, stojącą obok posłania. Wolałam już kulić się pod pajęczyną z usadowioną na niej kreaturą, niż mieć do czynienia ze zdenerwowanym czarnowłosym. Tak właściwie, to koleś wyciągnął ręce, chcąc mnie prawdopodobnie udusić, ale akurat lalkarz wybył ze swojego gabinetu. Hym. Czasami się przydaje, jak widać.
- Uchiha, ja wiedziałem, że ty masz niezaspokojone żądze seksualne, wszyscy to wiedzą, ale idź się wyżywać na Kisame, nie maltretuj biednego dziecka nieszczęścia. - pokerface Akasuny przy wymawianiu tych słów kompletnie mnie dobił.
I czy on powiedział "dziecka nieszczęścia"?!
XXX
- Przestaniesz w końcu?! - nie wytrzymałam.
No bo, jak można być tak nierozumnym?! Nie wiem, jak inaczej nazwać kogoś, komu powtarza się od dziesięciu minut, iż nie może iść, a ten dalej tego nie kmini. Usłyszałam ciche westchnięcie, toteż odwróciłam się. Kruczowłosy siedział na łóżku i wpatrywał się we mnie. Co ja, atrakcja turystyczna?
- Ale Tobi chce iść z Memory-chan. Memory-chan wybiera się z Hidanem! To niebezpieczne! Tobi musi ochraniać Memory-chan! - zaskomlał.
- Tak, jakbyś mógł cokolwiek zrobić. - zgasiłam jego zapał tymi oto słowami i wróciłam do pakowania potrzebnych rzeczy.
Okej, okazało się, że jednak nie zgasiłam. Chłopak jak wył, tak wył i chyba nie zamierzał przestać.
- Obecność Tobiego pomoże Memory-chan przeżyć obecność Hidana! - głos zamaskowanego brzmiał już trochę desperacko.
- A w czym jesteś lepszy od niego? - dobra, to nie miało zabrzmieć tak prowokująco, jak zabrzmiało.
Zresztą, dzieciak i tak niczego nie zrobi... no, może oprócz wyjścia z mojego pokoju. Hę?
- Tobi? - zapytałam, ale odpowiedziało mi zamknięcie drzwi.
Nie było to trzaśnięcie. Nie robił żadnych awantur, nie smutał, czemu to ja go nie kocham, jak robi zazwyczaj. Czy to na pewno jest ten sam Tobi? Westchnęłam.
Spojrzałam na zegarek. Przeklęłam w myślach, widząc, że jest już kilka minut po umówionym czasie. Wątpię, żeby ten zboczeniec był jakoś specjalnie punktualny, ale dostanie mi się od Lidera za spóźnienie. Cholera.
XXX
- Jak ci przyjebię w tą facjatę, to... będziesz miał przyjebane! I odechce ci się mówienia takich rzeczy! I robienia tych laleczek Barbie! - tak, proszę państwa, moje argumenty były przekonujące i zniewalające.
Ach, cała ja. Ciężko dysząc, obserwowałam miny chłopaków. Ucipa rozjaśnił swe lico rozbawionym uśmiechem (O ile tak to można nazwać. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent w tym wyszczerzu stanowiło politowanie. Tak, odnośnie mnie...), zaś czerwonowłosy jak miał pokerfejsa, tak i miał nadal. Żaden z nich nie odpowiedział na moją zaczepkę, a poczęli rozmawiać na temat mojego problemu.
- Tak jak myślałem, Ishihara zatrzymał dopływy chakry. - powiedział Itacz takim głosem, jakby to było dwa plus dwa równa się cztery.
Niestety, dla mnie te dwa plus dwa równało się pięciu. Inaczej mówiąc, nie ogarnęłam, o co mu biega. No sorry, ja zawsze muszę się różnić.
- A tak prościej, jeżeli można? - odezwałam się cichutko, wychodząc z "kryjówki".
Facet westchnął, kręcąc głową. No przepraszam, że nie rozumuję na waszym poziomie, cholera jasna mać!
- Zaatakował cię w momencie, kiedy posiadałaś niewielką ilością chakry. Technika polega na zatrzymaniu możliwości dopełnienia jej, przez co nie możesz wykonywać żadnych ataków. Aktualnie posiadasz ten sam poziom chakry, co w tamtym momencie.
- Czyli wystarczy odblokować kanały! - uśmiechnęłam się. Co to, żaden problem! - Więc...
- Jeszcze sobie niestety poczekasz. Na takich jutsu zna się tylko Konan, która akurat jest na misji. Wróci za tydzień, być może. - mój zapał zgasł po słowach marionetkarza.
XXX
Zapukałam do gabinetu. Jak się spóźniło, to trzeba przynajmniej udobruchać rudego grzecznością. Po usłyszeniu krótkiego "wejść" przekroczyłam próg gabinetu.
- Miło, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością. - sarknął Lider. Hoho, zebrało mu się na "żarty" - Siadaj.
- Przepraszam, ale coś mnie zatrzymało... - otaksowałam wzrokiem obecnego w pomieszczeniu Tobiego.
Dobra, a on co tutaj robi? To przestaje być zabawne... Zauważyłam, że nie tylko ja patrzyłam na czarnowłosego z chęcią mordu - szarowłosy również spoglądał na niego nieprzychylnie.
- Nieważne. Skoro cała trójka już jest... - zaczął fan piercingu, ale mu przerwano.
- O ile pamiętam, to miałem iść z Memory. Po co nam to dziecko z ADHD? - mruknął Hidan nieprzyjemnie.
- Bo Tobi chce iść! - usłyszeli taką wymówkę z ust zamaskowanego.
Żadnego innego usprawiedliwienia nie otrzymali. Czyli że Lider po prostu machnął na to ręką. No bo co tam, niech dzieciak idzie, się zabawi, nie ma sprawy, nie? Westchnęłam, przymykając oczy. Więc, na czym ta misja polega? - pomyślałam, nie mając chęci, by się odezwać. Oczywiście rudzielec czytał akurat w myślach (kiedy nie czyta?), więc szybko odpowiedział.
- Okazało się, że nasz informator przestał być tylko naszym informatorem. - mężczyzna splótł dłonie i ułożył na nich brodę - Pracuje też dla Wioski Ukrytej w Piasku.
- Co to, czyli mamy tylko zabić jakiegoś nędznego człowieczka? Nudy... - Jashinista ziewnął, wstając.
Pozostała dwójka zrobiła to samo, po czym w komplecie ruszyli w kierunku drzwi.
- Ten nędzny człowieczek ma dosyć dobrą obstawę. Uważajcie. - usłyszeli jeszcze, zanim wyszli.
____________________________________
*gronostaj - inaczej łasica
Od tej notki zmieniam narrację, kiedy mówimy o tym, co dzieje się w przedziale Memory/Sumire. Zaznaczam, że tylko tam - to, co dzieje się ogólnie, pozostaje w niezmienionej formie.
Omg, zastanawiam się jeszcze, komu ja to piszę... ^^"
Od tej notki zmieniam narrację, kiedy mówimy o tym, co dzieje się w przedziale Memory/Sumire. Zaznaczam, że tylko tam - to, co dzieje się ogólnie, pozostaje w niezmienionej formie.
Omg, zastanawiam się jeszcze, komu ja to piszę... ^^"
DLA MNIE TO PISZESZ I JAK ZWYKLE SIĘ NIE WYSILĘ C: *tak bardzo hipsta*
OdpowiedzUsuńTy. I tak. Wiesz. Że. Mi. Zawsze. Będzie. Się. To. Podobać *O*
Tak bardzo się jaram tymi notkami .___. Pisz mi już następną, bo mam mega zaciesz <33
Tylko czekam na tańczącą Sumire "I wanna dance~. Let's dance. Let's dance~". Wysyłałam ci tą piosenkę? XD
Btw. Tobi zaczyna sie ujawniać. Taaaak! .-.
O jejku, przegapiłam ten wpis jakimś cudem xD Uwielbiam, chociaż wydaje mi się, że w pewnym stopniu zmieniłaś styl :P
OdpowiedzUsuń